Ich bogactwo przytłacza nawet największych entuzjastów technologii. Narzędzia marketingowe są dostępne, tanie a nawet bezpłatne. Które wybrać, a z których zrezygnować, by nie marnować czasu, energii i nie tracić z oczu założonych celów?
Cal Newport w książce „Praca głęboka” wspomina o dwóch rodzajach miar, które ułatwiają dokonanie właściwego wyboru. Pierwsze nazwał kryterium jakiejkolwiek korzyści, drugie – rzemieślniczym kryterium doboru narzędzi. Pisze o nich w kontekście przytłoczenia mediami społecznościowymi, jednak jego rozważania mogą być pomocne w dobie przytłoczenia przez narzędzia marketingowe, by odróżnić te naprawdę użyteczne od pozornie użytecznych.
Zgodnie z kryterium jakiejkolwiek korzyści przy wyborze narzędzi zakłada się, że korzystanie z nich jest uzasadnione, gdy tylko przynoszą nam jakąkolwiek korzyść albo gdy możemy coś stracić, jeśli ich nie używamy. Sięgniecie po dane narzędzie uzasadnia każda możliwa korzyść, której zidentyfikowanie w zasadzie zamyka dalszą dyskusję. Jest korzyść? To znaczy, że narzędzie jest dobre i warto po nie sięgnąć. Kryterium jakiejkolwiek korzyści pomija wszelkie wady i koszty posługiwania się wybranym narzędziem lub narzędziami. Inaczej sprawa wygląda w przypadku rzemieślniczego kryterium doboru narzędzi. W tym przypadku należy najpierw określić podstawowe czynniki, od których zależy sukces i powodzenie. Po narzędzie sięgamy tylko wtedy, gdy jego pozytywny wpływ na te czynniki jest znacząco większy niż negatywny.
Przykład? Rozważmy hipotetyczną sytuację, kiedy to obsługa mediów społecznościowych zabiera połowę czasu, który codziennie przeznaczasz na działania marketingowe, a wg Twoich szacunków ta aktywność skutkuje pięcioma procentami domkniętych transakcji i tylko w niewielkim stopniu wpływa na wizerunek Twojej firmy. Zgodnie z kryterium jakiejkolwiek korzyści nawet ten niewielki efekt uzasadnia Twoją aktywność w Social Media. Jeśli natomiast zastosujemy rzemieślnicze kryterium doboru narzędzi sprawa nie będzie tak oczywista. Jeśli powodzenie Twojej firmy zależy od ilości domkniętych transakcji (a zależy, prawda?) to rezultat w postaci 5 procent na pewno nie można uznać za satysfakcjonujący. Idąc dalej, albo całkiem rezygnujesz z mediów społecznościowych (wersja tylko dla odważnych), albo ograniczasz swoją aktywność w Social Media, by skupić się na działaniach, które przynoszą lepsze rezultaty.
Oczywiści powyższy przykład jest mocno uproszczony. W prawdziwym świecie nie jest tak łatwo i wszystko wymaga wielu prób i praktyki. Kilka rzeczy jest jednak niezmiennych:
- musimy wiedzieć jaki efekt chcemy osiągnąć (cel);
- musimy całościowo i rzetelnie ocenić każde narzędzie, które ma nam pomóc uzyskać zakładany efekt;
- musimy ustalić jaki wpływ na nasza działania wywierają wykorzystane narzędzia marketingowe (w jakim stopniu zbliżają nas do założonego celu).
Na zakończenie warto podkreślić, że nawet najbardziej zaawansowane technologicznie i wyrafinowane narzędzia marketingowe to nadal tylko narzędzia. Malarz może użyć pędzla lub wałka malarskiego i po każde z tych narzędzi sięga z namysłem. Nie ma racjonalnego powodu, by specjaliści od marketingu postępowali inaczej.
Najchętniej czytane: