Internet nie zapomina. Internauci co prawda wybaczają, ale rzadko i nielicznym. Pamiętaj o tym wysyłając powiadomienia web push. Jak przygotowywać treści, które nie staną się zarzewiem ostrego kryzysu?
Kryzysy są codziennością sieci. Zwykle zaczyna się niewinnie. Często od nieudanego żartu lub głupawego komentarza. Chwilę później niepozorna sytuacja z jakiegoś powodu wymyka się spod kontroli i nierzadko kończy się tragedią – biznesową, zawodową, polityczną, prywatną itd. Historia marketingu obfituje w takie wydarzenia. Najciekawsze studium przypadku związane jest z Justine Sacco – mieszkanką Nowego Jorku, co ważne dla całej sprawy, pracującą w dziale PR dużej korporacji.
Gdy z końcem 2013 r. leciała na wakacje do RPA, przed wejściem na pokład samolotu zaćwierkała na Twitterze: „Lecę do Afryki. Mam nadzieję, że nie zarażę się AIDS. Żartuję, przecież jestem biała”. Zanim koła jej samolotu sięgnęły pasa lotniska w Johannesburgu nieudany dowcip rozgrzał do czerwoności tysiące użytkowników Twittera. Ludzie nie kryli oburzenia i pytali czy specjalistka od PR może się w ten sposób komunikować? Jej pracodawca uznał, że nie. Straciła pracę. Głupia sprawa – stracić robotę przez kilka nieodpowiedzialnych zdań.
Jak przygotowywać treści, by uniknąć takich sytuacji. Jak zabezpieczyć się przed sytuacją, by nierozważnie przygotowane powiadomienia web push czy komentarze w mediach społecznościowych nie zepchnęły naszego zawodowego życia na tor, na którym znalazła się wspomniana specjalistka od PR? Neil Strauss cytowany przez Tima Ferrissa w książce „Narzędzia tytanów” sugeruje, by proces redagowania rozłożyć na trzy etapy:
- najpierw redaguj dla siebie, by to co wysyłasz lub zamieszczasz w sieci podobało się Tobie;
- w drugiej kolejności redaguj dla swoich fanów – przygotuj dla nich treści najbardziej wartościowe, interesujące i przydatne z ich punktu widzenia;
- na końcu redaguj dla nienawistników – zastanów się, co potencjalni hejterzy mogliby wyrwać z kontekstu by Cię zdyskredytować, wyśmiać lub w inny sposób zaszkodzić Tobie i twojej firmie.
Do tego trochę obycia i kultury. Nie zaszkodzi też odrobina zdrowego rozsądku. Tylko tyle, ale biorąc pod uwagę częstotliwość z jaką wybuchają kryzysy w sieci, aż tyle.
Czytaj także: